Witajcie.
Wysilę się na słowo wstępu, bo jest to mój pierwszy post tutaj. Co prawda forum śledzę od jakiegoś czasu, czytam co ciekawsze wątki starając się wreszcie zyskać świadomość we śnie.
Na dzienniki snów byłem za leniwy, robiłem przez parę dni testy rzeczywistości z marnymi skutkami, cały czas starałem się wpłynąć na moją podświadomość tak by podczas snu obudziła moją świadomość. Na marne.
Jako, że mamy okres studenckich żniw, armagedonu, czy jak kto woli- sesji, chciałem wykorzystać moje zdolności umysłowe do granic (tak, wiem, następnym razem zacznę się uczyć wcześniej). Sięgnąłem desperacko po preparat ,,Sesja" za 10zł w aptece. W składzie głównie Lecytyna, magnez i kofeina, jest coś jeszcze- zainteresowanych odsyłam do wuja google.
Świadome sny cały czas chodziły mi po głowie, bo jak w dzień nie można zabalować to może chociaż w nocy?
Pierwszym efektem były intensywniejsze doznania senne, sny jakby bardziej kolorowe, wyraziste, poukładane, widać, że mózg trochę bardziej się natrudził generując te wszystkie obrazy i tworząc fabułę. Zupełnie nieoczekiwanie zauważyłem pozytywną zmianę. Sny pamiętałem jak nigdy.
Kolejnym krokiem było niecelowe zastosowanie metody WBTB- obudziłem się ok. 5 nad ranem, odpaliłem lapka, poczytałem, przeszedłem się do toalety, poszedłem spać. Po wstępie którego teraz nie pamiętam, miałem wizję, że jadę na rowerze, jest lato i wjeżdżam do sklepu, w momencie w którym przekroczyłem drzwi poczułem się jakby bardziej swobodny. Nie czułem już swojego ciała fizycznego, nie chciało mi się wiercić/przekręcać/drapać, nie czułem jak oddycham. Po prostu byłem lekki i wiedziałem, że tak właśnie trafiłem do snu. WILD'a nie zaczynałem, więc wyszło to ,,ot tak".
Niestety z tą chwilą ekscytacja była tak wielka, że nie potrafiłem jej pohamować. To zabawne, bo jak czytałem te wszystkie posty, gdzie ludzie piszą- o, miałem LD tylko mnie z niego wywaliło, tak się tym podekscytowałem- myślałem, że mi się to nie przydarzy, że jestem w temacie oczytany i za wszelką cenę zachowam spokój. A tu taki myk, po prostu mnie wyrzuciło i znowu czułem, że leżę na łóżku, kolorowe obrazy się rozpadły, dalej nie pamiętam, bo zasnąłem- byłem zrezygnowany.
To wydarzenie spowodowało, że gdy się obudziłem jedyne o czym myślałem to - kiedy znowu pójdę spać! Już układałem sobie plan, ładowałem telefon z intencją ustawienia budzika na 5 rano, byleby znowu mieć LD. To naprawdę potrafi uzależnić, a byłem ,,po tamtej stronie" może kilkanaście sekund!
Sesję łykam dalej, bo egzaminy przede mną, zobaczymy co z tego wyjdzie. Mam nadzieję, że tym razem się uda i że nie będę na tyle leniwy i wstanę o tej 5. Dotychczas wyłączałem budzik i szedłem dalej spać -.-.
Pozdrawiam wszystkich lucid dreamer'ów, przede wszystkim zachęcam do próbowania!
To naprawdę warte wysiłku

!